czwartek, 14 lipca 2011

W ciepłym deszczu do Groty

Po burzliwej nocy nie chciało się wstawać. Ale trudno. Kolejny etap z Auch jest prostszy, choć pod górę, w Pireneje. Od rana pada z małymi przerwami i zrywani ulewy. Ale nic to. Jedziemy. Dość sprawnie, niewiele się zatrzymując, dojeżdzamy po południu do Lourdes. O 21 uczestniczymy w procesji różańcowej. Tłumy ludzi z całego świata. Następnego dnia po Mszy i śniadaniu jedziemy znowu do sanktuarium na zwiedzanie i modlitwę. Dziś przed nami najdłuższy etap, ale ciągle w dół, z gór do oceanu. W Lourdes spotykamy pierwszą pątniczkę do Composteli, Japonkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz