Hiszpania
116 km
W schronisku jemy śniadanie, zaopatrujemy się w nudle Knorra, porzucone przed nami przez jakichś polskich pielgrzymów. Wyjeżdżamy o 9:00 i od razu spotykamy się oko w oko z ulewnym deszczem. Profil drogi przypomina grzebień, a więc jedziemy w górę i w dół, w górę i w dół... Powoli przestaje padać. W Villaviciosa odpoczywamy na placu w centrum miasteczka i suszymy się. Za miastem pokonujemy ponad 200-metrowy podjazd, a potem pędzimy w dół do Gijón, podziwiając olbrzymi gmach uniwersytetu Universidad Laboral, największy budynek w Hiszpanii i największy budynek uniwersytecki na świecie.
W Gijón robimy zakupy w sklepie Dia i jemy obiad na brzegu Zatoki Biskajskiej nad rzymskimi termami. Z Aviles chcemy pojechać skrótem i ładujemy się w strome podjazdy. Znowu trzeba wprowadzać rowery. Zyskując kilka km tracimy dużo czasu. W okolicy Rellayo przejeżdżamy wysoką estakadą, mając nad głową autostradę w budowie. Pod wieczór zajeżdżamy do albuerge w Soto de Luiña. Jest dużo pielgrzymów, ale są jeszcze wolne miejsca na materacach. Podobnie jak poprzedniej nocy, panuje wesoła atmosfera, a najbardziej imprezują Niemcy, którzy wszystkich częstują winem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz